Dziedziny :
· [1]
· [1]
· [1]
· [2]
· [7]
· [6]
· [1]
· [1]
· [4]
· [6]
· [6]
· [2]
· [3]
· [1]
· [1]
· [2]
· [15]
· [3]
· [5]
· [1]
· [3]
· [10]
Państwo zła. Przewodnik po mrocznym imperium Dziedzina: Publicystyka, literatura faktu i reportaż Autor: William Blum Tłumacz: Jerzy Szyszko i Dariusz Retelski Miejsce i rok wydania: Warszawa 2003 Wydawca: Wydawnictwo „Refleksje” Liczba stron: 397 Wymiary: 15x21 cm ISBN: 83-918770-0-0 Okładka: Miękka Ilustracje: Nie Cena: 25,00 zł (bez rabatów)
[ Pozycja niedostępna ] Opis Twórcy Nowego Porządku Świata nie chcieliby zobaczyć tej książki w waszych rękach!
William Blum odszedł z Departamentu Stanu w 1967 roku, rezygnując z kariery w amerykańskim MSZ ze względu na swoje krytyczne poglądy wobec polityki i poczynań Stanów Zjednoczonych w Wietnamie.
W latach 1972-1973 przebywał jako niezależny dziennikarz w Chile, pisząc o „socjalistycznym eksperymencie” rządu Allende, a potem o tragicznym zamachu stanu inspirowanym przez CIA. Te historyczne doświadczenia ugruntowały jego osobiste poglądy i wzmogły dociekliwość co do działań rządu amerykańskiego w różnych zakątkach świata.
Obecnie mieszka w Waszyngtonie, gdzie zgłębia zbiory Narodowego Archiwum i Biblioteki Kongresu w poszukiwaniu materiałów do nowych publikacji. Odbywa liczne spotkania i wygłasza odczyty dla młodzieży akademickiej na uniwersytetach w USA i za granicą. Ma polskie korzenie - jego rodzice pochodzili z Polski.
„...Gdybym został prezydentem, wstrzymałbym ataki terrorystyczne skierowane przeciwko Stanom Zjednoczonym w ciągu kilku dni i nieodwołalnie. Najpierw przeprosiłbym wszystkie wdowy i sieroty, ludzi torturowanych i doprowadzonych do ubóstwa i miliony innych ofiar amerykańskiego imperializmu. Następnie ogłosiłbym wszem i wobec i z ręką na sercu, że kończę z amerykańskimi interwencjami gdziekolwiek na świecie.
Poinformowałbym Izrael, że nie jest już pięćdziesiątym pierwszym stanem USA, ale - o dziwo - obcym krajem.
Potem zredukowałbym budżet wojskowy o co najmniej 90%, a wygospodarowane oszczędności wykorzystał na odszkodowania dla ofiar.
Wystarczyłoby aż nadto. Roczne wydatki wojska, rzędu 330 mld dolarów, to licząc od narodzenia Chrystusa więcej niż 20 tys. dolarów na godzinę.
Oto co bym zrobił przez pierwsze trzy dni urzędowania w Białym Domu.
Czwartego dnia zostałbym zamordowany”.
William Blum
„...Czy podczas "zimnej wojny" przypadkiem nas nie oszukano?
Czy naprawdę była to wojna pomiędzy totalitaryzmem i demokracją, czy też tylko odwieczna konfrontacja pomiędzy przeważającą na kuli ziemskiej społecznością biednych i będącą w mniejszości społecznością bogatych, gdzie Stany Zjednoczone zastąpiły Europę w roli centrum systemu?
Wojna ta w rzeczywistości wcale nie była "zimna" i pociągnęła za sobą śmierć milionów ludzi, a setkom milionów innych zablokowała rozwój na lata. Właśnie to pokazuje ta książka, demifistyfkując wypowiedzi apologetów systemu. Jeden z jej rozdziałów poświęcony jest ograniczeniom praw demokratycznych w Kraju Wolności i niebywałym zdolnościom Stanów Zjednoczonych do przekonania nawet przeciwników do własnych założeń ideologicznych”.
„Le Monde diplomatique”
W ciągu siedemdziesięciu lat Stany Zjednoczone wmówiły przeważającej części świata, że zagraża mu międzynarodowy spisek. Międzynarodowy Spisek Komunistyczny, któremu przyświecają cele pozbawione jakichkolwiek społecznych wartości, dąży do przejęcia władzy nad całą planetą. Świat poddał się sugestii, że Stany Zjednoczone są potrzebne, by ocalić go przed komunistyczną plagą. „Kupujcie nasze broń - nalegał Waszyngton - pozwólcie naszym wojskom i naszym korporacjom swobodnie działać w waszym kraju, pozwólcie nam decydować o wyborze waszych przywódców, a my was obronimy”.
To było najsprytniejsze posunięcie od czasu, gdy pierwszemu mężczyźnie udało się przekonać kobietę, że potrzebuje jego ochrony. Gdyby pewnej nocy wszyscy mężczyźni przepadli bez śladu, ile kobiet bałoby się wyjść na ulicę?
A jeśli gdzieś jakiś naród był na tyle ciemny, żeby nie widzieć potrzeby ratunku, jeśli nie potrafił docenić całej szlachetności amerykańskich racji, ostrzegano go po ojcowsku, że będzie smażyć się w komunistycznym piekle. Gdyby zaś w takowe nie wierzył, to CIA zgotuje mu piekło na ziemi. Tak czy inaczej, ciemny naród zostanie ocalony.
W dziesięć lat po upadku muru berlińskiego Stany Zjednoczone wciąż ratują kraje i narody przed tym czy innym zawożeniem. Ich powojenny dorobek wygląda następująco: od 1945 r. do końca stulecia Stany Zjednoczone próbowały obalić co najmniej czterdzieści rządów innych państw i stłumiły ponad trzydzieści populistyczno - nacjonalistycznych zrywów przeciw nieludzkim reżimom. Akcje zbrojne Stanów Zjednoczonych przyniosły śmierć kilku milionom ludzi, a wiele milionów skazały na życie w bólu i rozpaczy.
Piszę ten tekst w Waszyngtonie w kwietniu 1999 r. Stany Zjednoczone są właśnie zajęte ratowaniem Jugosławii. Obracają w proch kraj o wysokiej kulturze, spychają nowoczesne społeczeństwo w otchłań czasów przedindustrialnych, a Wspaniała Amerykańska Opinia Publiczna w swej nieskończonej mądrości jest przeświadczona, że jej przywódcy kierują się „pobudkami humanitarnymi”.
W Waszyngtonie aż roi się od wysokich dygnitarzy, którzy zjechali się na uroczystości z okazji 50. rocznicy powstania NATO. Ta taka, trzydniowa gala, z wielką pompą. Premierzy, prezydenci, szefowie dyplomacji nie zważając na piastowane godności wyrażają bezgraniczny zachwyt, że znowu są na szkolnym boisku w charakterze najlepszych kumpli klasowego osiłka. Prywatne firmy fundują wystawny weekend; większość chętnie zapłaci ćwierć miliona dolarów, byle tylko jej prezes znalazł się w komitecie honorowym jubileuszowych uroczystości. Niejedna z tych firm usilnie zabiegała o rozszerzenie NATO o Czechy, Węgry i Polskę. Każdy z tych krajów zamówi u nich bardzo intratne dostawy sprzętu wojskowego.
Ten związek NATO i ponadnarodowych korporacji jest fundamentem Nowego Porządku Świata, jak raczył nazwać Imperium Amerykańskie George Bush. Świat musi uwierzyć, że Nowy Porządek będzie lepszy nie tylko dla tych, dla których dużo to ciągle za mało. Potrzebna będzie wiara w pożytek dla całej ludzkości i w to, że Stany Zjednoczone, przywódca Nowe go Porządku, chce dobrze.
W latach 80. administracja Reagana oznajmiła, że Rosjanie rozpylili nad Azją toksyczne substancje chemiczne - tzw. „żółty deszcz” - czym spowodowali śmierć tysięcy ludzi. Informacje były zadziwiająco dokładne: w pewnym momencie Waszyngton podał, że w Afganistanie w czterdziestu siedmiu różnych incydentach zginęło 3042 osób. Prezydent Reagan ponad piętnaście razy w różnych dokumentach i wystąpieniach potępił Związek Radziecki za te okrucieństwa. Okazało się potem, że „żółty deszcz” to obsypane pyłkiem kwiatowym odchody pszczele wydalane przez ogromne roje owadów latających na dużych wysokościach.
Najlepsi i najświatlejsi upewnili nas, że interwencje Stanów Zjednoczonych - chociaż czasem gwałtowne - są przejawem naturalnego porządku rzeczy, a w istocie misji cywilizacyjnej dla dobra tubylców.
Ilu Amerykanów wątpi w oficjalną wersję, że powodem zrzucenia bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki było uniknięcie inwazji lądowej i tym samym oszczędzenie tysięcy amerykańskich istnień? A przecież od dawna wiadomo, że Japończycy przez wiele miesięcy szukali sposobności do kapitulacji, a Stany Zjednoczone konsekwentnie ignorowały ich próby. Bomby zrzucono nie po to, by zastraszyć Japończyków, ale by Rosjanie lękali się amerykańskiego bożyszcza. Zrzucenie bomb atomowych nie jest uważane za ostatni akord II wojny światowej, ale za pierwszy wystrzał zimnej wojny.
W roku 1964 sekretarz stanu Dean Rusk zapytany o udział Stanów Zjednoczonych w obaleniu rządu brazylijskiego oznajmił: „No cóż, w tym twierdzeniu nie ma prawdy na jotę. Ani w sposobie, ani kształcie, ani w formie”. A jednak Stany Zjednoczone były bezpośrednio zaangażowane w zamach stanu, a ich rolę w tej operacji trudno przecenić.
To tylko trzy wybrane przypadkowo przykłady. Można by podać wiele innych. Czy na progu XXI w. naprawdę trzeba przypominać amerykańskiemu społeczeństwu o tym, że rządy kłamią, że wielkie mocarstwa kłamie bardziej, a jedyne supermocarstwo świata ma najwięcej powodów do kłamania czy raczej do ukrywania prawdy? Czy muszę zniżać się do prawienia banałów?
Widocznie tak ma być, sądząc po zachowaniu tych wszystkich - nie wyłączając lewicy - którzy gładko przełknęli „humanitarne” powody bombardowania Jugosławii. (...)
Idea „altruizmu” to powracający motyw narcystycznego flirtu Ameryki z samą sobą. W latach 1918-1920 Stany Zjednoczone odegrały ważną rolę w inwazji Zachodu na nowo powstały Związek Radziecki, inwazji, która - używając słów Winstona Churchilla - miała „zadusić dziecię w kołysce”. Dziecię to oczywiście Wielka Rosyjska Rewolucja skutecznie wyzwalająca jedną szóstą globu spod panowania gospodarki kapitalistycznej. Kraj zbierający siły po straszliwej wojnie światowej, dążący do zapanowania nad nieopisanym chaosem wywołanym rewolucyjnym przewrotem, szarpany przez szpony głodu, który pozbawił życia miliony ludzi, został bezlitośnie i bez dania racji zdruzgotany przez najeźdźców skutecznie wyzwalając jedną szóstą globu spod panowania gospodarki kapitalistycznej.
Kiedy opadły dymy pożarów, szef sztabu armii amerykańskiej sporządził raport z akcji, w którym pisał: „Ta ekspedycja jest jednym z najświetniejszych w historii przykładów honorowych, bezinteresownych działań... w imię pomocy narodowi walczącemu o ponowne odzyskanie wolności”.
W siedemdziesiąt lat później szef sztabu generalnego, generał Colin Powell, w trakcie wystąpienia w Kalifornii zdobył się na podobną refleksję. Jego zdaniem o tym, że Stany Zjednoczone maje „tylu przyjaciół” w regionie Pacyfiku przesadził „nasz system wartości, nasza potęga gospodarcza i nasz altruizm”.
Amerykańską życzliwość wobec innych nacji skomentował pisarz Garry Wills: „Chwytając za broń w obłąkanym napadzie dobroczynności, możemy dosłownie `zabić dobrocią'. Inne narody powinny mieć się szczególnie na baczności właśnie wtedy, kiedy Ameryka jest w najbardziej altruistycznym nastroju”.Podziel się swoją opinią o tej książce.. Opinie naszych czytelników: 2005-01-11 - Peter Gdybym nie przeczytał tej książki,
nigdy bym się nie dowiedział,
że USA ma na sumieniu aż tyle niewinnych istnień.
Straszne...ale prawdziwe.
2005-02-14 - racjonalista nie czytałem tej ksiażki ale znam temat z innych dzieł i z obserwacji tego co się w koło nas dzieje .Moim skromnym zdaniem całe zło wypływa z Ameryki a przedewszystkim z CIA i FBI
2005-05-06 - nina Zapoznałam się z "Państwo zła" Potwierdziła ona jedynie moje wcześniejsze wnioski o systemie agrsywnych rzadów usa. Powszechnie panuje opinia ze to państwo policyjne. Orwell w "rok 1984" opisał ich politykę.
Czekam na lepsze czasy.
2005-05-09 - Patsu He,he...a potem Chiny i Rosja zalały by Europe i Azje bo wyznają jednak inne wartości.Autor powinien zejśc na ziemie. To co robili w ameryce Płd. trzeba nazwać po imieniu:ZŁO i BARBARZYŃSTWO!!!Ale zeby wycofywac sie z polityki światowej?Raz juz tak zrobili.Doszło do I wojny....przepraszam....dwa razy...bo doszło też do drugiej :) W obu przypadkach stsosowano politye izolacjonistyczną do której dąży autor.USA nadal powinno interweniowąc,ale mądrzej wybierać cele.Ciekawe czy autor wie,ze to USa uratowało Jugosławie, Kosow, Somalie...tam też nie mieli by interwneiować?
2005-08-27 - abhaod Bog stworzyl ludzi rownymi, Colt rowniejszymi.
2006-05-26 - MG1789 Jugosławię USA nie uratowały lecz zniszczyły w bombardowaniu 1999 roku, podobnie było w Somalii, od grudnia 1992 do października 1993 USA w akcjach pacyfikacyjnych w Mogadiszu zamordowały ponad tysiąc ludzi...szukając jednego człowieka Mohammeda Faraha Aidida
sytuacja w Kosowie była pretekstem do ataku na Serbię, konflikt mozna było powstrzymać studząc zapędy kosowskich Albańczyków...a nie je podgrzewając w 1998 i 1999
2006-06-18 - Brzozowski Jak kazdy sposób opisania jest troche skrzywiony ten tez . a rozpisywanie jest albo potwierdzeniem albo zaprzeczeniem .Ja tak w temacie głęboko nie siedze.Ale dobrze znać jeszcze troche faktów
Teksty Racjonalisty o pokrewnej tematyce:Bush 'olewa' prawa człowieka
Wielki Brat wiecznie żywy