Dziedziny :
· [1]
· [1]
· [1]
· [2]
· [7]
· [6]
· [1]
· [1]
· [4]
· [6]
· [6]
· [2]
· [3]
· [1]
· [1]
· [2]
· [14]
· [3]
· [3]
· [1]
· [3]
· [10]
Proces Dziedzina: Powieści i powiastki Autor: Franz Kafka Tłumacz: Bruno Schulz Seria: Arcydzieła Literatury Światowej Miejsce i rok wydania: Warszawa 2000 Wydawca: Ex Libris Liczba stron: 239 Wymiary: 12x16 cm ISBN: 83-88103-51-2 Okładka: Twarda Ilustracje: Nie Cena: 33,00 zł (bez rabatów)
[ Pozycja niedostępna ] Opis „Tego dnia Józef K. obudził się wcześnie rano i zobaczył w swoim pokoju dwóch nieproszonych gości. Tak zaczyna się "Proces" Franza Kafki (1883-1924). Wielki udział w jego sławie miał przyjaciel autora Max Brod, który sprzeniewierzył się ostatniemu życzeniu pisarza. Kafka zażądał przed śmiercią, by ten spalił rękopisy jego nieukończonych powieści, a tym samym manuskrypt pisanego w latach 1914-15 "Procesu". Trudno sobie wyobrazić, jak wyglądałaby współczesna literatura, gdyby Brod spełnił to życzenie.
Jedno jest pewne - wyglądałaby inaczej. Nie sposób wymienić wszystkich pisarzy, na których twórczość Kafki wywarła taki czy inny wpływ. Absurdalny los Józefa K. postawionego z nieznanych powodów w stan oskarżenia i skazanego na śmierć przez nieznany trybunał - przed który nigdy nie został dopuszczony - stał się w XX wieku losem powszednim. A przecież, gdy książka ukazała się po raz pierwszy w 1925 roku, współcześni odczytywali ją jako groteskę - sam autor, jak głosi legenda, zaśmiewał się do łez, odczytując jej fragmenty przyjaciołom.
Bo rzeczywiście, czy to nie komiczne? Budzi się człowiek we własnym łóżku i widzi dwóch tajniaków bezczelnie grzebiących w jego rzeczach. Nie chcą powiedzieć, o co chodzi, więc poszkodowanemu nie pozostaje nic innego, jak zwrócić się do odpowiednich organów o wyjaśnienie sprawy. Ale i tam zostaje odprawiony z kwitkiem - dowiaduje się za to, że swoim zachowaniem pogarsza tylko sprawę. Jaką sprawę? Tego nikt mu nie wyjaśnia, ale sprawa nabiera tempa. Oskarżony rozmawia już tylko z adwokatami i ludźmi, którzy mogą mieć wpływ na jego przyszły proces - choć nadal nie wie, o co właściwie jest oskarżony. I nigdy się tego nie dowie.
Hm, jakoś nas to nie śmieszy, prawda? W naszych czasach takie "kafkowskie" sytuacje zbyt często zdarzają się naprawdę - słyszymy o nich od znajomych, pokazują je w telewizji. Karmi się nimi połowa produkcji spod znaku science fiction, political fiction oraz Urzędy Skarbowe. Całkiem jak w tym dowcipnym powiedzonku przypisywanym stalinowskiemu prokuratorowi: "Człowiek jest, paragraf się znajdzie". I stąd aktualność tekstów Kafki z "Procesem" na czele - bo od niego to się zaczęło.
Pisarz tu, rzecz jasna, niczemu nie winien; nie zdołał nawet ukończyć swej książki - to Max Brod po jego śmierci intuicyjnie ustalił kolejność rozdziałów i adiustował tekst, a następnie poświęcił resztę wyjątkowo długiego życia (1884-1968), by przekonać świat, że jego druh był największym pisarzem XX wieku. I dopiął swego. Choć sam Kafka chciał być zapamiętany jako autor opowiadań ("Wyroku", "Kolonii karnej", "Przemiany" i innych utworów, które ukończył i opublikował), za jego największe dzieło uchodzi właśnie "Proces". Książka, którą pisarz uważał za swoją porażkę - bo dlaczego w innym razie kazałby przyjacielowi wrzucić ją do pieca?
Każdego, kto zabiera się do lektury "Procesu", trzeba więc przestrzec, że to bardzo szczególna powieść - daje coś tym, którzy sami coś jej dadzą, znajdą na nią sposób. Możliwości interpretacyjnych jest wiele: biurokracja lub korporacja, system totalitarny czy sam Pan Bóg - oto, co w XX wieku brało w kleszcze Józefa K. A przecież aż strach pomyśleć, jakich nowych odczytań dostarczy nam jeszcze wiek XXI?” (Aleksander Kaczorowski, zastępca redaktora naczelnego tygodnika "Forum")Podziel się swoją opinią o tej książce..