Dlaczego wierzymy w boga(-ów). Krótki przewodnik po nauce o wierze Dziedzina: Światopogląd
Autor: J. Anderson Thomson, Jr. wraz z Clare Aukofer Tłumacz: Dariusz Jamrozowicz Przedmowa (posłowie, opracowanie): Richard Dawkins Miejsce i rok wydania: Nysa, kwiecień 2013 Wydawca: Błekitna Kropka Liczba stron: 224 Wymiary: 14x20 cm Okładka: Twarda Ilustracje: Nie Cena: 34,90 zł (bez rabatów)
Wniosek z lektury "Dlaczego wierzymy w boga/bogów", wyłania się jeden: wszyscy nosimy w sobie ewolucyjne adaptacje i są one pierwszorzędne w kolejności działania. Nie sposób oddzielić nas od przeszłości gatunku zapisanej w genach, jest ona naszą integralną częścią. To jednak, czy adaptacje te posłużą nam dobrze, czy, ukazując swą atawistyczność w pełni, źle, zależy od tego, czy będziemy tych wszystkich adaptacji świadomi i czy będziemy rozumieli ich genezę oraz funkcje. Innymi słowy, to, czy nasz gatunek czeka dalszy progres, zależy od tego, na ile zgra się nasza natura pierwotna z jej kontynuacją wyrażoną w świadomej i racjonalnej części naszych mózgów. Czy instynkty na bieżąco będziemy w miarę możliwości regulowali racjonalnością. Czy zrozumiemy naszą naturę ewolucyjną, byśmy ani nie dali jej się ponosić, ani też byśmy nie gardzili nią, choć paradoksalnie, pogarda to też stary instynkt, który w tym, by naturze pierwotnej dać się w pełni ponieść, pomaga. Religie są niezastąpione w wykorzystywaniu całych sieci naszych adaptacji, a poprzez swój dogmatyczny charakter cnotę czynią z bezmyślności, ponieważ zabraniają wątpić, analizować siebie samych i swoich treści (niestety ich treści obejmują zwykle wszystkie aspekty życia prywatnego i społecznego). Dają się wyszaleć instynktom, choć często jest to szaleństwo do zgonu, zaś rozum nie tyle odpoczywa, co przez brak ćwiczeń wiotczeje, staje się niefunkcjonalny i obumiera, nie mając szansy się wykazać. Rytuał, poczucie tożsamości, wróg, intencjonalność, chęć synchronii- wiele z instynktów można zaadoptować rozumnie do cywilizacji opierającej się na coraz szerszej wiedzy, a więc na rozumie i jego pośrednich owocach. Na tej naszej nowszej części natury. Poczucie strachu przed obcym jest akurat najmniej pożądane; intencjonalność jako nadaktywna także wymaga czujności. Jednak jako gatunek społeczny choć globalizujący się, nie musimy przekreślać samej np. potrzeby rytuału. Jeśli natomiast każdy ma swoje rytuały indywidualne, to siebie traktujemy także jako jedność, która z innymi ludźmi przede wszystkim napędza się i niekiedy uzupełnia. Gdy jednym z "rytuałów", czy też nawyków, jest choćby namysł, to droga wolna do wolności w racjonalności i traktowania pewnych naszych ewolucyjnych naleciałości pół żartem, pół serio. To, co spaja grupę, to także poczucie wroga. Wrogiem może być choćby ignorancja i cała ludzkość spojona chęcią jego wybijania byłaby wspaniałym zespołem. Wszak to poszerzana wiedza o świecie wyjaśnia coraz pełniej, a więc dąży do synchronii, synchronizacji. Tak realizujemy nasz instynkt w korzystny, progresywny sposób, adekwatnie do tego, że posiadamy przecież korę mózgową, a niejedynie te starsze części mózgu. Wszystko, co natomiast tkwi w nas jako "fast-food"- sport, wyścigi, horrory, kryminały, sam gastronomiczny fast-food, pewne elementy religii, jak rytuały czy taniec, nieprokreacyjny seks, pornografia, gry komputerowe, przekleństwa, hazard- zasługuje po prostu na przymrużenie oka, nie zaś jednoznaczne potępienie, czy postrzeganie w każdym z tych elementów "gwarancji pełnej szczęśliwości". Każdy wymaga dystansu, by nie uzależniać się emocjonalnie zanadto, choć być współzależnym. Tak i z każdą sferą życia. Ono tworzy całość i by nie stało się ono kołem rutyny, regresu i konformizmu, zasługuje na korzystanie z niego w pełni i myślenie nad nim niemal pełnią mózgu.
2013-08-11 - sinapis
Rzecz warta przeczytania, choć dociekliwemu może pozostać pewien niedosyt - mianowicie pominiecie kwestii alternatywy dla religii, czyli innych produktów ubocznych, które niekiedy zajmują jej miejsce.