Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.789.836 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 720 głosów.
Siostry i ich kopciuszek
Dziedzina: Kobieta
Autor: Ewa Graczyk, Monika Garban-Pomirska (red.)
Wydawca: Uraeus
Liczba stron: 356
Wymiary: 14x22 cm
Okładka: Miękka
Ilustracje: Nie
Cena: 26,00 zł (bez rabatów)
[ Pozycja niedostępna ]
OpisBruno Bettelheim zatytułowal swoją słynną książkę o baśniach Cudowne i pożyteczne, zawierając w tych dwóch przymiotnikach najwyższą pochwałę fantastyki, baśniowych opowieści. W książce którą przedstawiamy, poświęconej różnego rodzaju potomstwu jednej z nich, baśni o Kopciuszku, autorzy interpretujący różnego rodzaju echa tej historii, byli wobec niej raczej nieufni. Pokazali, jak wikła ona słuchaczki i czytelniczki utożsamiające się z bohaterką, w liczne sprzeczności. Na pytanie, czy być, czy nie być Kopciuszkiem, autorki i autorzy tego tomu odpowiadali, że lepiej nie.
Fragment lub streszczenieKopciszek i jego siostry
Dorota Chlebio-Abed: Jak się przejrzy gazety, to jest tam tylu brzydkich mężczyzn - na pierwszych stronach gazet.
Katarzyna Bratkowska: Bo seksualny “urodyzm" ich nie dotyczy. Mężczyźni pojawiają się na okładkach jako znane nazwiska, sensy, a nie urodziwa materia. Reprezentują “sukces", “władzę" albo “pie­niądze". Istnieje masa ról społecznych, w których występują poza funkcją fetysza. Kobieta, nawet jeśli zrobi karierę na okładce, musi wyglądać “specjalnie". Oczywiście są wyjątki --- Pani Premier czy Pani Prezes Banku. Ale te wyjątki to promil w morzu obrazów. Pamiętam, jak niedawno na jakiejś imprezie wyciągnęłam z torby “Zadrę". Na okładce była kobieta interesująca, ale zupełnie “nie zrobiona". Stała w luźnym swetrze, z rozczochranymi nieco włosa­mi, nie odpowiadając na standardowe oczekiwania, na zwykłe przy­zwyczajenia. Mój kolega powiedział: “Weź, pokaż" i nagle, przez ułamek sekundy, zobaczyłam jego przerażenie.
Waclaw Maksymowicz: Zobaczył czarownicę po prostu. Bratkowska: Zobaczył czarownicę. To coś, co jest wiecznie nie­subordynowane... Nawet ja się automatycznie przestraszyłam. Tu, między nami, nikt nie zwróciłby uwagi na wygląd tej kobiety, ale wśród okładkowych twarzy było to zaskakujące. Ten przestrach na jego twarzy wydał mi się emblematem statystyki i ukrytego urodyzmu.
To nie jest kwestia indywidualnych wrażeń. Wystarczy przejrzeć te pisma. Właściwie tylko w “Ośce" i “Zadrze" jest inaczej. Bo kiedy, dajmy na to, “Wysokie Obcasy", które nie muszą same na siebie zarabiać czy same się sprzedawać, dają wywiad z Krystyną Kłosińską o Gabrieli Zapolskiej, to owszem, możemy znaleźć ich zdjęcia w środku, ale mimo rangi postaci już nie na okładce. Na okładce jest Halina Młynkowa. Kłosińska czy Zapolska wydają mi się dużo piękniejsze i ich zdjęcia są nieporównywalnie ciekawsze, ale one nie reprezentują władzy, pieniędzy, pop-sukcesu ani okładkowej materii. Nie nadawały się na marketingowy seksualny stempel.
Ewa Graczyk: Ktoś mi kiedyś opowiadał, że w czasach peerelow­skich pismo “Film" zrobiło nieświadomie następujący eksperyment: jeden z redaktorów chciał koniecznie zamieścić zdjęcie szczerbatego, rudego chłopca na okładce. I zrobił to, a rezultat był taki, że ten egzemplarz nigdzie się nie sprzedał, nastąpił masowy zwrot. “Film" bez okładki z piękną kobietą właściwie nie istniał dla czytelników.
Bratkowska: Kiedy pisałam o terrorze piękności, największą prze­mocą wydawała mi się sugestia, zalecenie estetyki, która każe sztuce udawać naturę, ukrywać pracę i twórczość. Tak jak z silikonem, który musi udawać ciało. Jak z maskowaniem blizn. Doskonałe modelki są w tym sensie równie wyłączone z grona w s z y s t k i c h i n n y c h k o b i e t, niemożliwe do naśladowania jak niepokalanie poczęta Najświętsza Panienka. Z niej też został zmyty brud twórczo­ści, pracy jej matki. Ona nie była umazana we krwi. Kobieta, która staje się czystym wizerunkiem piękna, zasłaniającym pracę całego sztabu makijażystek, oświetleniowców i fotografów, z cerą i skórą w ogóle łysą, gładką jak u noworodka, ukrywa swoją i cudzą pracę, ukrywa też czas. Stąd też spłaszczone do granic wytrzymałości, renesansowe unieruchomienie. Niemożliwe do odtworzenia w życiu. A przecież wciąż zalecane, narzucane jako n a t u r a 1 n e.
Agata Jakubowska: Chciałabym powiedzieć o jeszcze innym ro­dzaju metamorfozy. To jest dygresja z obszaru sztuk wizualnych. Nic wiem, czy znacie państwo taką francuską artystkę, która doko­nuje operacji plastycznych. Swoje działania zaczyna od tego, że wywiesza wzór, do którego się potem dostosowuje. Zwłaszcza chodzi o twarz. Konstruuje swój wizerunek, wzorując się na obrazach, które znajdują się w kanonie sztuki europejskiej. Skompilowała kilka postaci i opracowała wzór. W momencie, kiedy dokonuje zmiany, zgłasza się do urzędu, by zarejestrować swą nową tożsamość, bo staje się inną kobietą. Mówię to w kontekście urody dlatego, że twór, który ona tworzy, twarz, którą stworzyła, wcale nie jest pięk­na. Jej nic chodziło o to, żeby zmienić się z kobiety brzydkiej w piękną. Jej chodziło o sam fakt metamorfozy, o konstruowanie tożsamości. Kiedy następuje zmiana wyglądu zewnętrznego - zmie­nia się tożsamość.
Toczy się wielka dyskusja wokół tego problemu. Chciałam zwró­cić uwagę, że w tym ostatnim wypadku chodzi o samą urabialność i o zmianę tożsamości.
Kuzimiera Szczuka: Dziś jesteśmy nie w paradygmacie aktorek, ale modelek i to one są boginiami. Widać, jak bardzo białe modelki wyzute są z cielesności. Biologia nie zostawia śladów na ich ciele. Na przykład poród Claudii Schiffer ma takie konsekwencje, że ona odbywa ze swoim dzidziusiem sesję zdjęciową, na której jest tak rozebrana, aby było widać, że nie pozostały żadne ślady na jej ciele, że jej ciało jest nieskazitelne. Praca modelek służy zaprzeczaniu prawdzie o różnych przemianach kobiecego ciała, istniejących w re­alnym świecie. W momencie, gdy Claudia pokazuje swoje gładziu­sieńkie ciało, już implikuje się, że wszystkie rozstępy i rozciągnięcia muszą zostać usunięte. Trzeba je odciąć albo wyssać przez pępek. Idealna miara okazuje się czymś prześladowczym dla kobiecego cia­ła. Przypomnę metaforę, którą Alice Walker stworzyła dla sytuacji kobiet obrzezanych. Walker mówi o bliznach wojowniczki. Kobieta­-wojowniczka to może być ta, która została obrzezana, ale nie jest ofiarą i za taką się nic uważa. Ofiara nie mówi, a ja mówię - oto jej kredo. Wszystkie okaleczenia ciała, kiedy kobieta zaczyna wal­czyć i zaczyna mówić, stają się ranami wojowniczki. Można być dumną z tych śladów. Nawet jeżeli są to ślady traumy, podkreślają przeżycie, przetrwanie.
Monika Groclzka: Ja się jeszcze zastanawiałam nad relacjami po­między siostrami a Kopciuszkiem. Mnie się wydaje, że Kopciuszek się od sióstr tak wiele nie różni. Ona robi to samo, co one, tak samo się stara. Różnica jest taka, że staranie sióstr widać, one są takie nachalne. Te cięcia. To kojarzy mi się z operacjami plastycznymi. Inaczej jest odbierana ta kobieta, która nawet powie, że przeszła operację plastyczną i dlatego wygląda pięknie. Wszystko jest w po­rządku, może zostać królewną. Natomiast jeżeli zostanie pokazany cały proces, gdy zademonstrowany zostanie drobiazgowo przebieg operacji, a efekt okaże się piękny, to jednak zoperowana, przekształ­cona tak spektakularnie, nie nadaje się do roli Kopciuszka. Myślę, że ważny jest także mechanizm przemiany. Kopciuszek jest cudem, przemienia się niezauważalnie.
Kinka Dunin: Wszystkie poradniki dla kobiet mówią nam: “Odkryj swoje prawdziwe ja". Ono rzekomo już jest, gotowe czeka na odkrycie. Jeśli odnajdziesz prawdziwe ja, odniesiesz sukces. Niestety, prawdziwe ja zawsze musi pasować do społeczeństwa. Kopciuszek pasuje. Siostry nie pasują i dostaną za to burę! Ale przynajmniej starają się. Kopciuszek jest do szpiku kości patriarchalnym Kop­ciuszkiem. I dlatego go nie lubię.
Szczuka: Bajka o Kopciuszku jest podstępna dlatego, że jej boha­terka daje się przekupić. Uznała, że jest kimś lepszym od innych, zwykłych kobiet. Udało się jej, powiodło się dziewczynie. A reszta jest przeznaczona na rzeź. Na tym to polega.
Graczyk: Jej tożsamość to sukces. Ona nic ma innej tożsamości.
Dunin: Co symbolizuje w bajce Kopciuszek`? Dla mnie Kopciuszek jest symbolem kobiety, która wchodzi w patriarchat, nic wymagając żadnej kastracji. Wszystkie się musimy kastrować, ale jest taka, która nie musiała -- i jest nią Kopciuszek.
Szczuka: Nie. Ona mówi: “Wy wszystkie robicie to z radością".
Dunin: Tak. Ale ona nie musiała, była gotowa od zawsze, tylko ukryta. Patriarchat odkrył ją, niczego w niej nie kalecząc. I to jest bajka, oczywiście. Aby uzyskać to, co Kopciuszek miał z natury, inne kobiety muszą z radością poddać się zabiegom przystosowawczym.
Agata Aruszkiewicz: Mnie się wydaje to niesamowitą korzyścią i zyskiem potraktowanie baśni o Kopciuszku jako opowieści o postaci wykastrowanej. Być może projekcja męskich lęków kast­racyjnych, podnoszona przez Bettelheima, w istocie jest lękiem przed tym, żeby kobieta nie zrobiła mu tego, co mężczyzna wcześniej zrobił już jej. Logos przedstawia kobiety jako wykastrowane. Od trzech tysięcy lat tak żyjemy. Teraz powstaje pytanie, kto kogo może wykastrować'? Kto komu zagraża'? Okazuje się, że wzór różnicy płciowej, który Bettelheim pragnie utrzymać, w istocie nie jest taki symetryczny. Oczywiście jego zasługą jest to, że w przeciwieństwie do Freuda, głoszącego “zazdrość o członek", zwrócił uwagę na to, że mężczyźni też są zazdrośni wobec kobiet i mają wobec nich wrogie napędy. Ale równocześnie zrównał symboliczne siły obu płci: po równo mogą być one dumne ze swojej anatomii i po równo zazdrościć sobie swej symbolicznej pozycji. Jednak teza ta, z pozoru przychylna kobietom, ukrywa fakt męskiej dominacji oraz zawsze ostateczne uprzywilejowanie porządku ojcowskiego, fallicznego. Dla­tego analizy Bettelheima, tak lubianego i wielokrotnie przeciwko Ieministkom cytowanego (choćby w recenzji Krystyny Lubelskiej z filmu Wiedźmv w reż. Agnieszki Trzos, zamieszczonej w “Polityce" z 17 listopada 2001 r. Film ten, niedopuszczony do emisji w TVP, opowiada m.in. o grupie kobiet, które poszukując rozwoju duchowe­go, na nowo odczytują baśnie, skupiając się na zdeszyfrowaniu pozytywnego pierwiastka kobiecego. Nawet jeśli obraz ten grzeszy jednostronnością, niezbyt stosowny, a nawet merytorycznie nieupra­wniony wydaje się rytualny zarzut, że “już Bettelheim lepiej to zrobił"), są miejscami naciągane i niespójne, co umyka uwadze jego propagatorów. Wedle niego Kopciuszek i książę powierzają sobie nawzajem swe lęki, tworzą parę (oczywiście uprzywilejowaną, hete­roseksualną, z zapewnioną przewagą mężczyzny -- przecież to jest zawsze najwyższy cel patriarchalnej ideologii). I to ma być właśnie bardzo dojrzałe. “Nadto, baśń wykazuje - pisze Bettelheim w Cu­downym i pożytecznym -

Podziel się swoją opinią o tej książce..


:
 
 :
 
  OpenID
 Załóż sobie konto..

Koszyk jest pusty

Pobierz katalog pozycji
1. Wojciech Giełżyński - Wschód Wielkiego Wschodu
2. Anatol France - Bogowie pragną krwi
3. John Brockman (red.) - Nowy Renesans
4. Jan Wójcik, Adam A. Myszka, Grzegorz Lindenberg (red.) - Euroislam – Bractwo Muzułmańskie
5. Wiktor Trojan - Axis Mundi
6. Barbara Włodarczyk - Nie ma jednej Rosji
1. Mariusz Agnosiewicz - Kościół a faszyzm. Anatomia kolaboracji
2. Mariusz Agnosiewicz - Heretyckie dziedzictwo Europy
3. Friedrich Nietzsche - Antychryst
4. Mariusz Agnosiewicz - Kryminalne dzieje papiestwa tom I
5. Mariusz Agnosiewicz - Zapomniane dzieje Polski
6. Andrzej Koraszewski - I z wichru odezwał się Pan... Darwin,..
7. John Diamond - Cudowne mikstury. Podręcznik sceptyka
8. Mariusz Agnosiewicz - Kryminalne dzieje papiestwa tom II
9. Vinod K. Wadhawan - Nauka złożoności. Trudne pytania,..
10. Kazimierz Czapiński - Dokąd kler prowadzi Polskę? Laickie..
1. Mariusz Agnosiewicz - Zapomniane dzieje Polski
2. Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Kiwony
3. Wanda Krzemińska i Piotr Nowak (red) - Przestrzenie informacji
4. Katarzyna Sztop-Rutkowska - Próba dialogu. Polacy i Żydzi w..
5. Ludwik Bazylow - Obalenie caratu
6. Kerstin Steinbach - Były kiedyś lepsze czasy... (1965-1975)..
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)