Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.344.965 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 321 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Etyczne spojrzenie na charakter człowieka jest bardzo jednostronne. To prawda, że takie cechy jak prawdomówność, odwaga, uczciwość, sprawiedliwość, życzliwość, skromność, pracowitość, wspaniałomyślność są godne podziwu, ale nie powinny one przesłaniać nam innych – również doniosłych – choć zazwyczaj nie włączanych do moralności cech osobowości ludzkiej takich jak umiłowanie muzyki,..
 Ludzie, cytaty » Voltaire » Fragmenty dzieł » Prostaczek - Wolter

9.Jak Prostaczek przybył do Wersalu
Autor tekstu: Wolter

Prostaczek zajeżdża koczobrykiem na dziedziniec kuchenny. Pyta jakichś ciurów, kiedy można widzieć króla. Zaśmieli mu się w nos, zupełnie jak ów admirał. Potraktował ich tak samo: wygrzmocił ich; porwali się nań z pięściami i scena byłaby się zakończyła krwawo, gdyby nie pewien gwardzista, szlachcic bretoński, który rozpędził kanalię.

- Panie — rzekł przybysz — wydaje mi się pan godnym człowiekiem.

- Jestem bratankiem przeora Najświętszej Panny z Góry, pobiłem Anglików; przybywam, aby się widzieć z królem; proszę, chciej mnie pan zaprowadzić do jego pokoju.

Gwardzista, uszczęśliwiony, że spotkał tak tęgiego krajana, nieświadomego widocznie obyczajów dworskich, pouczył Prostaczka, że nie tak łatwo jest rozmawiać z królem i że trzeba być przedstawionym przez jego dostojność pana de Louvois.

— Dobrze więc, zaprowadź mnie pan do tego dostojnego pana de Louvois, a on z pewnością zawiedzie mnie do króla.

— Jeszcze trudniej jest — odparł gwardzista — mówić z panem de Louvois niż z samym królem, ale zaprowadzę cię do pana Aleksandra, sekretarza w ministerium wojny, to tak jakbyś mówił z ministrem.

Idą tedy do owego pana Aleksandra, ale nie zdołali doń dotrzeć; zajęty był z jakąś damą i nakazał, aby nie wpuszczano nikogo.

— Głupstwo! — rzekł gwardzista — nie ma nic straconego; chodźmy do sekretarza pana Aleksandra; to tak jakbyś mówił z samym panem Aleksandrem.

Huron, zdumiony niepomału, idzie za gwardzistą; czekają pół godziny w przedpokoiku.

— Cóż to wszystko ma znaczyć? — rzekł Prostaczek — czy wszyscy są niewidzialni w tym kraju? O wiele łatwiej jest pobić w Bretanii Anglików niż dotrzeć w Wersalu do kogoś, z kim się ma sprawę.

Dla zabicia czasu zaczął się krajanowi zwierzać ze swej miłości. Ale wybiła godzina, gwardzista spieszył na posterunek. Przyrzekli sobie zobaczyć się nazajutrz; po czym Prostaczek przetrwał jeszcze drugie pół godziny w przedpokoju, dumając o pannie de Saint-Yves i o trudności mówienia z monarchami i sekretarzami sekretarzów.

Wreszcie gospodarz zjawił się.

— Panie — rzekł Prostaczek — gdybym z odparciem Anglików czekał tak długo, jak pan mi kazałeś czekać na audiencję, hulaliby obecnie w Bretanii co wlezie.

Słowa te uderzyły sekretarza. Spytał wreszcie:

— Czego pan sobie życzy?

— Nagrody — odparł tamten — a oto moje tytuły.

Przedłożył wszystkie świadectwa. Sekretarz przeczytał i rzekł, że prawdopodobnie Prostaczek otrzyma pozwolenie nabycia szarży porucznika.

— Co! ja mam płacić za to, że odparłem Anglików? mam opłacać prawo nadstawiania za was karku, gdy wy tu spokojnie urządzacie sobie audiencje? Pan chyba żarty stroi. Żądam kompanii kawalerii darmo; żądam, żeby król dobył pannę de Saint-Yves z klasztoru i dał mi ją za żonę; chcę mówić z królem w imieniu pięćdziesięciu tysięcy rodzin, które pragnę mu wrócić; słowem, chcę być użyteczny: proszę mnie zatrudnić i otworzyć mi drogę do awansu.

— Jak się pan nazywa, mój panie, który krzyczysz tak głośno?

— Ha-ha! — odparł Prostaczek — nie czytałeś pan tedy moich świadectw? Więc to takie są obyczaje? Nazywam się Herkules de Kerkabon, ochrzczony, mieszkam pod Niebieskim Kompasem; poskarżę się na pana przed królem.

Sekretarz osądził, jak mieszkańcy Saumur, że ten obcy nie musi mieć wszystkich klepek w porządku i nie przejął się tym zbytnio.

Tegoż dnia wielebny ojciec de La Chaise, spowiednik Ludwika XIV, otrzymał list od swego szpiega, który obwinił Bretończyka Kerkabon, że sprzyja w sercu hugonotom i potępia jezuitów. Pan de Louvois znowuż otrzymał list od pytalskiego delegata, przedstawiający Prostaczka jako draba, który chce palić klasztory i porywać dziewczęta.

Prostaczek, przeszedłszy się trochę po wersalskich ogrodach, gdzie się potężnie znudził, zjadłszy wieczerzę godną Hurona i Bretończyka, położył się spać, w słodkiej nadziei, że ujrzy nazajutrz króla, uzyska rękę pięknej Saint-Yves, otrzyma co najmniej kompanię kawalerii i wstrzyma prześladowanie hugonotów. Kołysał się tymi lubymi myślami, kiedy oddział żandarmów wkroczył do pokoju. Najpierw zawładnęli jego dubeltówką i

rapierem. Sporządzono inwentarz gotowizny, którą miał przy sobie, i zawieziono

go do zamku, który zbudował Karol V, syn Jana II, koło ulicy Św. Antoniego, wpodle bramy des Tournelles [ 1 ].

Możecie sobie wyobrazić zdumienie Prostaczka w drodze! Mniemał zrazu, że śni. Trwał w osłupieniu; po czym, nagle, przejęty wściekłością, która zdwoiła jego siły, chwyta za gardło dwóch zbirów znajdujących się z nim w karocy, wypycha ich przez drzwiczki, rzuca się sam za nimi, pociągając trzeciego, który go chciał powstrzymać. Pada z wysiłku, wiążą go, wsadzają z powrotem. „Na to więc — myślał — zda się odpędzić Anglików! Cóż byś powiedziała, piękna Saint-Yves, gdybyś mnie ujrzała w tym stanie?"

Dobili wreszcie do schronienia, które mu przeznaczono. Niosą go w milczeniu do celi, mającej mu służyć za więzienie, niby umarłego, którego się niesie na cmentarz. W pokoju tym mieszkał już stary samotnik z Port-Royal, imieniem Gordon, który gnił tam od dwóch lat.

— Ot — rzekł herszt zbirów — przyprowadzam panu towarzystwo — po czym zamknięto za nimi ciężkie rygle u grubych drzwi opatrzonych żelaznymi sztabami. Drzwi te odcięły więźniów od świata.


 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
10.W Bastylii z jansenistą
8.Prostaczek na dworze, hugonoci

 Dodaj komentarz do strony..   


 Przypisy:
[ 1 ] Mowa o Bastylii

« Prostaczek - Wolter   (Publikacja: 03-08-2002 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 1694 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365